W sumie to piszę jakieś głupoty.,
Kiedy Sho wyszedł, szybko zaplotłam włosy w warkocz i założyłam zbroję. Sprawdziłam wszystkie pasy i zapięcia po czym jeszcze raz przetarła ją suchą szmatką aby pozbyć się ostatnich zabrudzeń pozostałych po długiej podróży.
Wzięłam do ręki mapę pałacu i usiadłam na łóżku. Westchnęłam ciężko, przyglądając się rysunkowi zabezpieczeń oraz korytarzom przypominającym labirynt. Kiedy udało mi się zapamiętać przynajmniej część szczegółów, wsunęłam kartkę pod poduszkę, narzuciłam na siebie płaszcz i wyszłam z pokoju.
Rozejrzałam się po pokoju. Mniej więcej pamiętałam drogę którą Sho mnie tu zaprowadził, ale nadal nie wiedziałam gdzie właściwie jestem.
- Gdzie się panienka wybiera o tej porze? - zapytał jakiś nieznany mi głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam opalonego człowieka o średnim wzroście, mającego nie więcej niż dwadzieścia parę lat.
- Na spacer - odpowiedziałam niewinne, owijając się szczelniej płaszczem aby nie dostrzegł mojej zbroi. - Jestem tu dopiero od niedawna. Mógłbyś wprowadzić mnie po okolicy?
Zadziałało. Już po chwili siedziałam w jakiejś "knajpie", bawiąc sie szklanką pełną dziwnego, ciemnego płynu.
- Więc mówisz, że ostatnio w mieście nie za dobrze się dzieje? - zapytałam, uśmiechając się słodko do chłopaka.
- Jestem tylko przejazdem - odparł, rozkładając ręce. - Ale słyszałem, że jest źle.
- Jak to?
- Bieda, panienko. Takie miejsce. Susze, nieurodzaj i ciągle ktoś ze sobą walczy.
- Podobno władca jest bardzo surowy?
- A gdzie tam. Mówią, że chciwy. Ale dlaczego panienka nie chce porozmawiać o czymś przyjemniejszy?
Wzdrygnęłam, kiedy poczułam rękę obejmującą mnie w pasie. Uznałam, że czas się zbierać kiedy ktoś zapytał:
- Cher?
Sho stał tuż obok, z niesmakiem przyglądając się zaistniałej sytuacji.
- Tak? - zapytałam, trzepocząc rzęsami.
- Idziemy stąd - wydawał się nieźle wkurzony.
- Kto to jes...? - mój towarzysz nie zdołał dokończyć bo właśnie wbiłam mu łokieć w brzuch i poszłam sobie, ciągnąc Sho za nadgarstek.
- Co ty, do cholery, wyprawiasz?
- Myślałam, że może zdołam sie czegoś dowiedzieć. Ale najwyraźniej się myliłam.
- Nie wiedziałem, że jesteś zdolna do... Takich rzeczy.
- Bo nie jestem - skrzywiłam się. - Ohyda. Niedobrze mi.
Sho zaśmiał się cicho i poklepał mnie po plecach. Wyjątkowo byłam wdzięczna za ten gest, gdyż pomagał mi zapomnieć o nieprzyjemnym wydarzeniu.
Szliśmy w stronę hotelu przez ciemną, opustoszałą ulicę. Światła we wszystkich oknach zostały dawno zgaszone, a nikt nie pofatygował się aby zapalić latarnie, jeśli w ogóle tu były. Tylko Księżyc świecił jasno, oblewając miasto srebrnym światłem.
Idąc we dwoje przez wąskie uliczki, niemal prosiliśmy się o kłopoty. Noc dziwnego, że w końcu trafiliśmy na grupkę zwalistych, umięśnionych mężczyzn, od których wyraźnie było czuć alkohol.
- Kogo my tu mamy? - zapytał jeden z nich.
- Nie szukamy problemów - oznajmił spokojnie Sho.
Nagle zawiał gorący wiatr, niosący piasek znad pustyni. Uderzył w nas, szarpiąc płaszcze i sypiąc piaskiem w moje świeżo umyte włosy. W porę zdążyłam zasłonić zbroję, ale mężczyzn zainteresowało coś innego. najwyraźniej zauważyli wyszyty na ubraniach Sho symbol świątyni.
- Ej, patrz, to jakiś mnich! - zarechotał jeden z rzezimieszków, popychając chłopaka.
- Hej! - zawołałam z oburzeniem, kiedy cofnął się, wpadając na mnie. - Trzymajcie łapy przy sobie!
- Jaka odważna! - powiedział wesoło któryś z nich. - Zobaczymy, czy będzie taka odważna, kiedy...
Zanim sama zdążyłam cokolwiek zrobić, Ręka Sho wystrzeliła do przodu, prosto w nos mężczyzny. Ten zachwiał się i złapał za zakrwawioną twarz.
- Ty mały...!
Ja też nie pozostała dłużna i wymierzyłam następnemu mocnego kopniaka w brzuch. Kiedy zgiął się w pół, popchnęłam go na innych. Sho wykorzystał ten moment aby zająć się dwoma innymi, stojącymi z boku.
Kątem oka zauważyłam błysk metalu.
- Uważaj! - krzyknęła i rzuciła się do przodu, aby odsłonić Sho. Odbiłam ostrze ochraniaczem na rękę, ale uderzenie boleśnie obiło mi nadgarstek.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak.
- Nie doceniasz mnie - powiedziałam, uśmiechając się krzywo.
Hehe najpierw jest Sylpha rebel, podem Cher z piwem w ręku i bijący się Sho. Rozkręcasz się Akane.
OdpowiedzUsuń